Był
szary poranek 13 czerwca 1944 roku. Godzina 5:00. Trzy maszyny Douglas Dakota
Mk.III należące do jednego z dywizjonów Transport
Command – Dowództwa Transportowego Królewskich Sił Powietrznych (RAF)
oderwały się od pasa startowego lotniska w południowej Anglii i obrały kurs na
wybrzeże Francji. Na pokładzie każdej z nich znajdowała się sanitariuszka z Women’s Auxilliary Air Force (WAAF),
czyli pomocniczej służby kobiet RAF. Około 7:00 samoloty wylądowały na lotnisku
polowym przygotowanym przez buldożery Królewskich Saperów. Z oddali dobiegał
huk wystrzałów, a na horyzoncie snuły się dymy pożarów. Jeszcze kilka dni temu teren
ten zajęty był przez Niemców. Do pierwszej Dakoty załadowano lżej rannych. Do
samolotu weszli o własnych siłach i mogli podróżować w pozycji siedzącej. Na
pokładzie zajęła się nimi kapral Lydia Alford. Start odbył się bez problemu.
Dwie kolejne maszyny miały podjąć ciężej rannych. Załadunek noszy przedłużał
się jednak, a pułap chmur niebezpiecznie zaczął się obniżać. Wzmógł się też wiatr.
Ostatecznie start odwołano. Edna Birbkbeck i Myra Roberts musiały na razie
pozostać w strefie przyfrontowej. Na tle wybitnie męskiego, wojskowego
towarzystwa dwie sanitariuszki w polowych mundurach RAF i z opaskami czerwonego
krzyża na ramionach bardzo szybko zostały namierzone przez reporterów
wojennych. Nazajutrz brytyjskie media, na czele z BBC, obiegła informacja o
„pierwszych kobietach na normandzkiej ziemi”. Tymczasem do wybrzeża Anglii
zbliżał się samolot z rannymi i opiekującą się nimi kpr. Alford. Byli to
pierwsi poszkodowani w działaniach bojowych na froncie w Europie Zachodniej,
którzy zostali ewakuowani drogą lotniczą przez RAF. Wtedy, siódmego dnia od
rozpoczęcia operacji „Overlord” i sławnego dnia „D”, niemal dokładnie 70 lat temu, uruchomiona została
największa machina medycznej ewakuacji lotniczej jaką do tamtej pory widział
świat.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz