Ujmę to najkrócej jak potrafię: piękne
okoliczności (szkockiej) przyrody sprzyjały kontaktom damsko-męskim. Szkoci
gdzieś daleko w wojsku, za to opodal pełnego samotnych dziewcząt Lanarka czy innego Glasgowa - polskie obozy wojskowe. Czy było to na rękę męskiej części
Highlandu i Lowlandu – szczerze wątpię. Mniejsza z tym. W każdym bądź razie
miłość kwitła. Sposoby nawiązywania bliższych relacji były przeróżne, czasem
dość osobliwe. Ważne, że były skuteczne. Jednak najlepiej o tym
opowie uczestnik tamtych wiekopomnych wydarzeń lekarz 1. Samodzielnej Brygady
Spadochronowej por. Stanisław Leszczyński: „Następowało
szybkie zbliżenie między <<panienkami>> w służbie a żołnierzami [mowa o Brytyjkach
z wojskowej pomocniczej służby kobiet] (…) To
była jakaś wielka akcja zbratania! Fakt pikantny! Zarówno zmobilizowane dziewczęta
jak i żołnierze przy żołdzie (ration) otrzymywali co dziesięć dni przydział
środków ochronnych. Jakoś się tym nikt nie gorszył! Szczególnie bliskie kontakty – zresztą
krótkotrwałe, były między spadochroniarzami a dziewczętami, które składały
spadochrony. Po każdym ćwiczeniu spadochrony były zabierane i odwożone do specjalnego
oddziału ATS. Tu szły do suszarnii – a potem były składane w sposób ułatwiający
później rozwijanie się przy wyskoku. Dziewczyna, która to robiła, przywiązywała
do spadochronu swój numer. Potrzebne to było do kontroli – gdy zdarzał się
wypadek spadochronu. Mobilizowało to dziewczyny do większej dokładności w
pracy. Skoczkowie o tym wiedzieli. Po wyskoku sprawdzali numer swej <<wybawicielki>>
i odnajdywali je. Jakże łatwy był wtedy kontakt. Również prosta forma <<You>>
pomaga w zbliżeniu. Znam ich wiele choć sam zawsze byłem nieśmiały" [1].
Uroczo.
Jednak nie zawsze było tak „lovely”. W Wielkiej Brytanii poziom higieny, a przede wszystkim świadomości był wysoki. Co innego we Włoszech, gdzie działał II Korpus Polski gen. Andersa (II KP). Zgoła inna była też motywacja podejmowania przygodnych kontaktów seksualnych. Znajomości z alianckimi żołnierzami niejednokrotnie były dla włoskich kobiet sposobem na przeżycie. Ppor. lek. Adam Majewski z 3. Dywizji Strzelców Karpackich pisał: „Oficerowie i żołnierze, którzy jeździli po zaopatrzenie i amunicję, przywozili różne wiadomości dotyczące zwyczajów w tym kraju oraz stosunku mieszkańców do wojsk alianckich i odwrotnie. Wśród cywilnej ludności panowała nędza. Kraj był tak zniszczony, że normalnie biedne południowe Włochy przymierały głodem. W związku z tym panowały wśród ludności różne choroby oraz demoralizacja. (…) Za puszkę beefu, to jest konserwy mięsnej najmniej lubianej przez żołnierzy spośród konserw, jakie nam wydawano, można było wszystko od Włochów uzyskać" [2]. Kobiety włoskie świadczyły usługi seksualne czasem nawet za parę papierosów.
Znaczna część prostytuujących się kobiet była nosicielkami chorób wenerycznych. Według szacunków władz służby zdrowia II KP ryzyko zakażenia przy stosunku seksualnym wynosiła aż 80%. Na terenie Włoch głównym źródłem zakażeń był Neapol oraz Rzym. Historyk Mathew Parker w swoim opracowaniu dotyczącym bitwy o Monte Cassino tak pisał o ówczesnym Neapolu: „W raporcie aliantów z kwietnia szacuje się, że ze 150 tysięcy kobiet w wieku prokreacyjnym 42 tysiące zajmowały się prostytucją. Dla większości z nich jedynym innym wyjściem była śmierć z głodu (...) do Bożego Narodzenia [1943 roku] w mieście wybuchła epidemia rzeżączki – kilkaset przypadków tygodniowo" [3]. Odbiło się to na wskaźnikach zachorowalności w polskich (i nie tylko!) jednostkach. W ciągu trzech pierwszych miesięcy pobytu we Włoszech straty spowodowane chorobami przenoszonymi drogą płciową w II KP przekraczały straty bojowe. Rekordowym pod tym względem był wrzesień 1944 roku kiedy to z powodu chorób przenoszonych drogą płciową leczono 1% stanów oddziałów. Ilość nowych zakażeń w II KP była dwa razy większa niż w sąsiednich korpusach brytyjskich, a w pewnym okresie Polacy stanowili blisko połowę wszystkich chorych wenerycznie w Brytyjskiej 8. Armii.
Jednak nie zawsze było tak „lovely”. W Wielkiej Brytanii poziom higieny, a przede wszystkim świadomości był wysoki. Co innego we Włoszech, gdzie działał II Korpus Polski gen. Andersa (II KP). Zgoła inna była też motywacja podejmowania przygodnych kontaktów seksualnych. Znajomości z alianckimi żołnierzami niejednokrotnie były dla włoskich kobiet sposobem na przeżycie. Ppor. lek. Adam Majewski z 3. Dywizji Strzelców Karpackich pisał: „Oficerowie i żołnierze, którzy jeździli po zaopatrzenie i amunicję, przywozili różne wiadomości dotyczące zwyczajów w tym kraju oraz stosunku mieszkańców do wojsk alianckich i odwrotnie. Wśród cywilnej ludności panowała nędza. Kraj był tak zniszczony, że normalnie biedne południowe Włochy przymierały głodem. W związku z tym panowały wśród ludności różne choroby oraz demoralizacja. (…) Za puszkę beefu, to jest konserwy mięsnej najmniej lubianej przez żołnierzy spośród konserw, jakie nam wydawano, można było wszystko od Włochów uzyskać" [2]. Kobiety włoskie świadczyły usługi seksualne czasem nawet za parę papierosów.
Znaczna część prostytuujących się kobiet była nosicielkami chorób wenerycznych. Według szacunków władz służby zdrowia II KP ryzyko zakażenia przy stosunku seksualnym wynosiła aż 80%. Na terenie Włoch głównym źródłem zakażeń był Neapol oraz Rzym. Historyk Mathew Parker w swoim opracowaniu dotyczącym bitwy o Monte Cassino tak pisał o ówczesnym Neapolu: „W raporcie aliantów z kwietnia szacuje się, że ze 150 tysięcy kobiet w wieku prokreacyjnym 42 tysiące zajmowały się prostytucją. Dla większości z nich jedynym innym wyjściem była śmierć z głodu (...) do Bożego Narodzenia [1943 roku] w mieście wybuchła epidemia rzeżączki – kilkaset przypadków tygodniowo" [3]. Odbiło się to na wskaźnikach zachorowalności w polskich (i nie tylko!) jednostkach. W ciągu trzech pierwszych miesięcy pobytu we Włoszech straty spowodowane chorobami przenoszonymi drogą płciową w II KP przekraczały straty bojowe. Rekordowym pod tym względem był wrzesień 1944 roku kiedy to z powodu chorób przenoszonych drogą płciową leczono 1% stanów oddziałów. Ilość nowych zakażeń w II KP była dwa razy większa niż w sąsiednich korpusach brytyjskich, a w pewnym okresie Polacy stanowili blisko połowę wszystkich chorych wenerycznie w Brytyjskiej 8. Armii.
Stan był na tyle poważny, że głos musiał zabrać dowódca korpusu
generał Władysław Anders. Pisał on do dowódców jednostek w listopadzie 1944
roku: „Od kilku miesięcy liczba żołnierzy
zarażającymi się chorobami wenerycznymi stale wzrasta; dane za październik są
zastraszające. Wg tygodniowych sprawozdań, zgłaszanych przez Ósmą Armię, Polacy
– wenerycy zajmują niezaszczytne pierwsze miejsce: w dwóch kolejnych tygodniach
stanowiliśmy 47% względnie 39,8% wszystkich weneryków Ósmej Armii. W m-cu
październiku na ogólną liczbę około 1000 ewakuowanych z 2. Korpusu chorych,
było weneryków blisko 500. (….) Ten stan rzeczy nie może być dłużej
tolerowany. Świadczy o dużym rozluźnieniu samodyscypliny żołnierza, grozi
obniżeniem morale, daje straty w stanach oddziałów i poważne szkody dla zdrowia" [4].
W 1944 roku dominowała rzeżączka, która stanowiła około 65% wszystkich
przypadków chorób wenerycznych. Na kolejnym miejscu był wrzód miękki - 22%, a następnie kiła - 7%. Chorzy wenerycznie w znaczny sposób obciążali jednostki służby zdrowia korpusu,
szczególnie w okresie bezpośrednio po zakończeniu dużych bitew. Absorbowali oni
personel medyczny właśnie wtedy, gdy z frontu spływały rzesze rannych. Nie
można było jednak bagatelizować chorych wenerycznie. Świeże zakażenia dawały
przykre objawy uniemożliwiające normalne funkcjonowanie żołnierza, natomiast
nieleczone mogły być przyczyną powikłań trwale eliminujących go z działań
bojowych.
Ostatnio udało mi się zdobyć oryginalne
opakowanie Neoarsphenaminy brytyjskiej firmy Evans wyprodukowanej w maju 1945 roku. Neoarsfenamina czyli neosalwarsan (inaczej preparat
914) to pochodna zsyntetyzowanego w latach 1909-1910 przez Paula Ehrlicha Salvarsanu
(arsfenamina, preparat 606). Oba związki należą do grupy pochodnych
arsenoorganicznych – stąd nazwa. Do czasu wprowadzenia do powszechnego użycia
penicyliny neoarsfenamina była podstawowym lekiem używanym w terapii kiły. Oprócz
wspomnianych chemioterapeutyków oraz penicyliny, która wykorzystywana była
także do leczenia zmory wojsk alianckich czyli rzeżączki, w terapii chorób
wenerycznych wykorzystywano całą gamę sulfonamidów – tych samych, które
stosowano przy zakażeniach przyrannych.
Jednak w
medycynie jest tak, że lepiej zapobiegać, niż leczyć. Zapobiegano na cztery
sposoby: prezerwatywą, przemocą, "dobrym" słowem oraz chemią. O prezerwatywach pisać nie
będę. Jak ktoś nie wie jak to działa, niech poszuka w Internecie. W drugiej
metodzie kluczową rolę odgrywała żandarmeria. 19
lipca 1944
roku szef służby zdrowia II KP płk dr Marian Dietrich wydał zarządzenie nakazujące lekarzom w
każdym wypadku stwierdzenia choroby wenerycznej u żołnierza wypełnienie
odpowiedniego druku,
w którym możliwie dokładnie na podstawie relacji pacjenta mieli opisać źródło, miejsce i czas zakażenia. Raport miał
być niezwłocznie wysłany do żandarmerii „celem aresztowania i usunięcia zarażonej
kobiety" [5]. Mniej
drastyczne sposoby to pogadanki lekarskie, perswazje dowódców i kazania księży
(chyba najmniej skuteczne). Dowódcy oddziałów, w których było najwięcej zakażeń
mieli też stawać do raportu. Najmniej przyjemna (no chyba, że ktoś lubi) była metoda
czwarta – metoda „po”. Polegała zasadniczo na płukaniu cewki moczowej środkami dezynfekcyjnymi
i sulfonamidami oraz myciu "tego i owego" mydłem antyseptycznym.
1.
S.
Leszczyński, Moje drogi z Polski i do
Polski, „Archiwum Historii i Filozofii Medycyny”, 1994; suplementy (2).
2. Majewski
A.: Wojna, ludzie i medycyna. Wydawnictwo Lubelskie, Lublin 1977.
3.
Parker M.: Monte Cassino. Opowieść o
najbardziej zaciętej bitwie II wojny światowej. Dom Wydawniczy Rebis, Poznań
2005.
4. IPMS,
Służba zdrowia, II Korpus, Wykazy wenerycznie chorych, sygn. A.XV.3/9: Pismo
dowódcy 2. Korpusu Polskiego z dnia 24 listopada 1944 roku L.dz.3313/204/AG/Tj.
w: Brzeźiński T.: Służba Zdrowia Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie 1939 –
1946, Polskie Towarzystwo Ludoznawcze, Wrocław 2008.
5. IPMS,
Służba zdrowia, II Korpus, Instrukcje techniczne, sygn. A.XV.3/12: Instrukcja
techniczna szefa służby zdrowia 2. Korpusu z dnia 19 lipca 1944 roku.