niedziela, 13 listopada 2016

Zabójczy tężec


Tężec to straszna, dziś już niezwykle rzadko spotykana w krajach rozwiniętych, choroba. Ale jeszcze siedemdziesiąt lat temu zbierał on obfite żniwo.
Zaczyna się od zwiększonego napięcia mięśni. Pojawiają się problemy z przełykaniem i żuciem, które stopniowo przeradzają się w skurcze. Przybierają one z czasem postać napadową, są silne, bardzo bolesne, człowiek wygina się i pręży. Szczękościsk jest tak wielki, że uniemożliwia otwarcie ust pacjenta nawet przy użyciu znacznej siły. Konający chory leży wygięty w łuk z głową mocno odgiętą do tyłu – to tak zwany opistotonus. Dochodzi do porażenia układu nerwowego, niewydolności krążenia, niewydolności oddechowej i w ostateczności śmierci.
Za tak dramatycznymi objawami stoi tetanospazmina – neurotoksyna produkowana przez beztlenową, gram dodatnią laseczkę tężca – Clostridium tetani. Wędruje ona z zakażonej rany do mózgu oraz rdzenia kręgowego i tam blokuje wydzielanie neuroprzekaźników w synapsach nerwowych. Żyzne, obficie nawożone europejskie pola to idealne warunki dla tych bakterii. Co gorsza ich przetrwalniki mogą przetrwać w glebie wiele lat, są odporne na środki dezynfekcyjne, a nawet na wysoką temperaturę. Nic więc dziwnego, że na przestrzeni wieków tężec był częstym powikłaniem ran wśród rolników czy pracowników leśnych. Nierzadko wikłał także rany wojenne. Rana bojowa jest przecież niemal zawsze brudna. Z penetrującą ciało ludzkie kulą, odłamkiem czy bagnetem do jej wnętrza dostać się mogą elementy umundurowania i wyposażenia, brud ze skóry, ziemia. Im rana głębsza, im więcej uszkodzonych i martwiczych tkanek, tym ryzyko rozwoju tężca większe.
Do końca XIX wieku medycyna była całkowicie bezradna. Nowy rozdział walki z tężcem otwarły dopiero prace niemieckiego bakteriologa Emila Adolfa von Behringa oraz japońskiego lekarza Shibasaburo Kitasato, których efektem było opracowanie w 1890 roku surowicy przeciwtężcowej. W 1901 roku Von Behring, którego dziś uważa się za ojca serologii, za swoje osiągnięcia – przede wszystkim za opracowanie surowicy przeciwbłoniczej – został pierwszym laureatem Nagrody Nobla w dziedzinie fizjologii i medycyny. Jakkolwiek by to nie zabrzmiało, okazją do przetestowania na masową skalę skuteczności surowicy przeciwtężcowej był wybuch I wojny światowej. Dane mówią same za siebie. Statystyki płynące z brytyjskich szpitali wskazują, że o ile w 1914 roku objawy tężca obserwowano z częstością ponad 30/1000 hospitalizowanych rannych żołnierzy, to w 1916 roku wskaźnik ten spadł do około 3/1000. Ale trzy przypadki tężca na tysiąc rannych żołnierzy to i tak dużo! Tężec nadal był problemem powszechnym.
Ostatecznie szala zwycięstwa przechyliła się na stronę lekarzy dopiero wraz z opracowaniem szczepionki (anatoksyny) przeciwtężcowej. Bodaj pierwszą armią, która wprowadziła szczepienia swoich żołnierzy była Armia Francuska. Był to rok 1936. Śladem tym poszła British Army, gdzie szczepić zaczęto w 1938 roku. Gdy okazało się, że u żadnego rannego żołnierza Brytyjskiego Korpusu Ekspedycyjnego walczącego we Flandrii i Francji wiosną 1940 roku, który wcześniej byłby zaszczepiony nie rozwinął się tężec (ogólną wyszczepialność szacowano wtedy na 80%), szczepienia stały się obowiązkowe. Każdy rekrut Armii Brytyjskiej otrzymywał pierwszą dawkę szczepionki w momencie wcielenia do wojska. Drugą dawkę podawano po sześciu tygodniach, kolejną po sześciu-dwunastu miesiącach. Dawki przypominające stosowano co rok.

Każde szczepienie, któremu poddawany był żołnierz musiało być odnotowane w Soldier's Service Book. "Tetenus Toxoid" - szczepionka przeciwtężcowa.
Niestety do wybuchu wojny w Wojsku Polskim nie wprowadzono programu szczepień przeciwtężcowych. Był to jeden z powodów, obok wyczerpujących się zapasów surowicy przeciwtężcowej, licznych zachorowań i zgonów z powodu tężca wśród polskich żołnierzy podczas kampanii wrześniowej roku 1939. W niektórych przypadkach, chociażby podczas walk nad Bzurą, zachorowania przybierały postać wręcz epidemiczną. Tężec był też powodem śmierci przynajmniej sześciu spośród 118 zmarłych żołnierzy leczonych w Szpitalu Wojennym Nr 604 we Lwowie.  
W powstałych u boku Brytyjczyków Polskich Siłach Zbrojnych stosowano schemat profilaktyki przeciwtężcowej obowiązujący w Armii Brytyjskiej. Oprócz szczepień, czyli profilaktyki pierwotnej, stosowano profilaktykę wtórną tj. po zranieniu. Każdy ranny żołnierz, który wcześniej przynajmniej dwukrotnie był zaszczepiony na batalionowym punkcie opatrunkowym otrzymywał od lekarza zastrzyk z trzema tysiącami jednostek międzynarodowych surowicy przeciwtężcowej. Gdy żołnierz nie był wcześniej szczepiony surowicę podawano przynajmniej trzy razy w odstępach tygodnia. Nieco inny schemat postępowania obowiązywał w Armii Kanadyjskiej oraz Armii Stanów Zjednoczonych. Tam ranny w ramach profilaktyki wtórnej nie otrzymywał surowicy lecz kolejną dawkę szczepionki przeciwtężcowej. Surowica była zarezerwowana dla pacjentów wcześniej niezaszczepionych lub u których rozpoznano objawy rozwijającego się tężca.

Schemat profilaktyki przeciwtężcowej stosowany podczas II wojny światowej w Armii Brytyjskiej,
W okresie II wojny światowej dzięki powszechnym szczepieniom oraz stosowaniu surowicy problem tężca w regularnych jednostkach armii aliantów zachodnich został niemal całkowicie wyeliminowany. Dowodem jest to, że w okresie od 7 grudnia 1941 roku do 1 stycznia 1946 roku w Armii Stanów Zjednoczonych odnotowano jedynie 12 przypadków tężca, przy czym tylko w jednym wypadku był on powikłaniem rany bojowej.     
Brytyjska szczepionka przeciwtężcowa 1943 r. Źródło: sciencemuseum.org.uk